Dzień 1 – Ghermu

Pierwszy dzień treku za nami! Gorąco było niesamowicie, tropikalny upał lał się z nieba, a z nas strumieniami lał się pot. Widoki wynagradzały wszystkie trudy. Pierwszy nocleg w Ghermu. Mamy przyjemną dwójkę, a co najważniejsze – prysznic! Oj, cudnie było się wykąpać i wyprać ręcznik, który zaczął już nieco cuchnąć. Dopiero dziś mamy warunki, żeby cokolwiek poprać i wysuszyć. Ostatecznie doschnie przymocowane do plecaka.

Testujemy tabletki z chlorem. Woda smakuje, jak dawna polska kranówa. Nie jest tragicznie, obawiałam się, że będzie dużo gorzej. Michał kręci nosem, że tak to smakowała kranówa na Śląsku.

Chyba trochę przyspieszymy na początku, żeby mieć więcej czasu na wyższych wysokościach. Być może uda nam się zyskać dodatkowy dzień i podejść pod jezioro Tilicho.